poniedziałek, 9 czerwca 2014

Okno

Tak chciałabym bardzo
Na starość  nic nie musieć mówić
I niepotrzebnie
 strzępić języka ,
Że  kości bolą – przecież, to oczywiste.
Wolałabym patrzeć
 na kogoś ,
Przez otwarte  okno, 
kto zrywa dla mnie słowa
  pachnące bzem.
A spojrzeniem  sprawi ,
że najbardziej  
 oporny   pąk się rozwinie .
I bez narzekania na świat
Usiądzie gdzieś  blisko
Może  i  nawet nad  stawem …
Byle, żeby myślami i sercem
Za rękę chwycił .
I wspomniał o mnie .
Za nim na dobre  
Rozum pęknie
nadmuchany
Pustym powietrzem.