niedziela, 21 grudnia 2014

Zniszczone anioły


Zniszczone anioły w kawałkach
uderzają o ziemię. 
bez huku. W milczeniu . 

Ich czarne  źrenice 
pozbawione treści 
wpatrzone w pustą materię 
poszukują szczęścia.

Nielotne i zniekształcone.
Starają się zalepić 
dziurawe skrzydła
Obdarte przez żrące powietrze.

Niebo płacze za nimi.
Chmury przesiąknięte łazami
odbarwiają błękit. 

I gwiazdy 
Ognistymi ogonami 
rozcinają nieboskłon. 
warstwami uwalniając
 ostatni deszcz.

Anioły zniszczone 
przez niemoc. Spadają na ziemię
w milczeniu. Ze strachem 
zamkniętym w pustych oczach.
który ciąży im równie mocno
co  zatwardziałe serca .

niedziela, 30 listopada 2014

Pozwól mi istnieć

Pozwól istnieć
bo nie chcę zginąć
jak zawieszone myśli na suficie
przed snem.
Chcę istnieć, ale tylko trochę.
Nie za dużo ,
nie za mało.
Ale na tyle, by utrzymać
puls w normie.
-Tak przeciętnie.

Tlen też jest potrzebny
w odpowiedniej ilości.
A jeśli wciąż oddychasz,
To jesteś szczęściarzem
Bo większość z nas ma
Dziurawe płuca.

Chcę
kilka kwantów światła;
Wystarczy mi ich tyle,
by ogrzały serce.
I nie dziw się.
Daleko jest mi do czystej radości
gdy widzę,jak sprzedajesz cienie
prześwietlonego na wylot czasu.

A jeśli potrafisz się wspólnie śmiać
To zazdroszczę.
Bo większość z nas
Jest przez kogoś zgorzkniała.

Pozwól mi istnieć.
Ale tylko trochę.
Nie za dużo i nie za mało
Tak, w sam raz.
Bym nie musiała podnosić

Siebie z podłogi. 

wtorek, 30 września 2014

witam!

Witam wszystkich odwiedzających!
Moje opowiadanie bierze udział w konkursie na najlepsze fanowskie opowiadanie w klimacie Uniwersum Metro 2033 ( osadzone w realiach post-apokaliptycznych) link: http://metro2033.pl/uzytkownicy/projekt-zbiorowy-/teksty/ebook-opowiadania-ii-edycja.-tura-iii/sonya-22-:-jedyny-raz/.  Jeśli Wam się spodoba to będę niezmiernie wdzięczna za ocenę/opinię ,bo to właśnie  od głosów czytelników zależy przejście do następnego etapu. (Faktem jest, że aby wystawić ocenę/opinię należy zarejestrować się na portalu metro2033.pl . Nawet jeśli takie klimaty są Wam obce, to przecież nie zaszkodzi się z nimi zapoznać i wyrobić własne zdanie na ich temat : ) )
Pozdrawiam!
I dziękuję wszystkim Tym, co zdecydują się oddać głos bądź wyrażą swoją opinię.

sobota, 27 września 2014

Jeśli się zjawisz


Jeśli się zjawiasz
To zwykle przed zmierzchem .
Gdy słońce chowa się za niebem. 
W ciemno-fioletowych  odmętach .
Kiedy wiatr usypia  trawę szelestem.  


Gęściejesz, wraz z mgłą ścielącą się po łąkach.
Bielą obkładasz trzcinowiska .
Do porządku przywołujesz
Roztargnione żurawie i ucinasz ich krzyk
Tłustą,  srebrzystą rybą. 


Kroczysz dumnie, chociaż  boso .
Nie pozostawiasz żadnego śladu. 
Cień nie nadąża przybierać kształtu .
I zimnym welonem ciągnie się za tobą.

Błyski i świsty rozcinają niebo na dwoje
Chmury nabrzmiałe od obietnicy deszczu,
Obniżają lot zagubionej jaskółki. 

Łzami burzysz spokojne powietrze
Rozedrgane ,odziera skrzydła z piórek. 
I wytrąci z nich życie za nim drżenie ustanie. 

czwartek, 11 września 2014

Gołąbek

I błękit na  pierzu osiadł się w górze
A skrzydełka, jak słowo tak kruche.
I oczka wśród bieli błyskają na chmurze
A   barwy słońca  wiszą na piórze

Łopocą pióra w niezgrabnym locie
Szmerem leniwą jutrzenkę  żegnają
Gołąbek krąży i krąży  nad świtem
I już  promienie swe blaski rzucają

Melodię   tak  dźwięczną , tak miłą
Gołąbek dziki  z gardła wydziera
Zachwyca  pieśnią,  piękną  i  cichą
W jasności kręgach- jutrzenka umiera

Nad  szuwarami  biały świst uderzył .
Gołąbek, uleciał w świergocie spętany
Ptaszek skrzydła   iskrami  obłożył
I wpadł w srebrzyste mgiełki opary

Drżą na wietrze skrzącobiałe  piórka
Zbłądzony trel   żałośnie  się  słania,
Na niebie kręgi  jasności   się snują
I już nie słychać   ptasiego śpiewania...

piątek, 11 lipca 2014

Chwila

Gdzieś obok przebiegła chwila.
Z szybkością młodego charta
Gnającego  za  zwierzyną.
To oczywiste- że nikt jej nie widział.

Błysnęła tylko na  moment .
 Słońcem odbitym   w szybach .
A pobłysk to był ostatni .
Bowiem  ugrzęzła w codziennych
Kolorach.

Była uśmiechem i spojrzeniem.
Świstem .Echem.
Błękitem. Zapachem.
Farbą rozlaną na płótnie
Co zastygnie w bezruchu
Za szczelnymi drzwiami
Pamięci. 

sobota, 5 lipca 2014

Jak widać–dziś łamię swoją dotychczasową konwencję bloga. Z założenia; Na jego łamach miały być publikowane tylko wiersze. Jednak po przemyśleniach i sugestiach jednego z moich czytelników postanowiłam podzielić się krótkim opowiadaniem dzięki , któremu udało mi się wygrać książkę w konkursie.

Temat konkursu był następujący

Opiszcie jakieś znane wydarzenie z punktu widzenia innego wszechświata. Czekamy na teksty do objętości 2000 znaków ze spacjami.

A o to opowiadanie :

-Nasz Wszechświat jest daleko. Po za ich umysłami. Na szczęście.Jak oni mogą cokolwiek pojąć  gdy ich oczy przysłaniają mord, krew, chciwość, zazdrość, złość i przemoc?Niosą tylko śmierć. Cuchną nią odkąd pamiętam.
-Chyba trochę przesadzasz.
-Ależ nie! Nie byłeś na Ziemi to skąd możesz wiedzieć.- obruszył się.–Nie gadaj tyle , tylko polej tutaj.
Jego towarzysz  wziął  w łuskowate  łapy  naczynie ,które  przypominało ziemską karafkę  i nalał do misek  płyn. Rozmówca  wziął kilka łyków, otarł pysk i odetchnął.
-Od razu lepiej.- kiwnął łbem i mówił dalej. –Ja wiem co mówię kolego.Oni nie mają za grosz przyzwoitości!A na dodatek są głupi.Wiesz,że nawet nie potrafią ciekłych kopalin  przetransportować przez wodę żeby zniszczeń nie narobić?
-Jak to ?
-A tak to –zamyślił się przez chwilę.- Nie wiesz nic, bo jeszcze  mleko masz pod nosem jak to mawiają ludzie . No ale do rzeczy.Wyciek ropy w Zatoce Meksykańskiej w kwietniu  dwa tysiące dziesiątego roku wedle ich czasu. To było bodajże przez  eksplozję platformy wiertniczej. Nie potrafili powstrzymać wycieku ropy ,która  uśmierciła tysiące niewinnych stworzeń. Brunatne smugi rozlewające się na  błękicie oceanu widać było przecież od nas. Tamtejsze zwierzęta dotknęła zagłada; delfiny, ptaki ,żółwie morskie walczyły o uwolnienie się z gęstej jak smoła mazi.Setki ryb i innych stworzeń zginęło przez ich brak ogłady.- na wzmocnienie swoich słów z brzdękiem odłożył naczynie i spojrzał na młodego  wielkimi jak spodki oczyma.
- Hesane  –szepnął młody osobnik.
-Bez przekleństw proszę! No polej młody.– rzekł, podsuwając mu naczynie.
-Słyszałeś o katastrofie elektrowni jądrowej w Czarnobylu? O wycieku trującego gazu w Indiach?- Nie doczekawszy się odpowiedzi, kontynuował.– Jeśli oni nie są zdolni zapanować nad takimi banalnymi  sprawami jakimi jest zarządzanie źródłami energii to ja nie chcę mieć z nimi nic wspólnego. Taka współpraca na pewno nie przynosiłaby  korzyści. Ba! I jeszcze naszą planetę  puściliby z dymem...


poniedziałek, 9 czerwca 2014

Okno

Tak chciałabym bardzo
Na starość  nic nie musieć mówić
I niepotrzebnie
 strzępić języka ,
Że  kości bolą – przecież, to oczywiste.
Wolałabym patrzeć
 na kogoś ,
Przez otwarte  okno, 
kto zrywa dla mnie słowa
  pachnące bzem.
A spojrzeniem  sprawi ,
że najbardziej  
 oporny   pąk się rozwinie .
I bez narzekania na świat
Usiądzie gdzieś  blisko
Może  i  nawet nad  stawem …
Byle, żeby myślami i sercem
Za rękę chwycił .
I wspomniał o mnie .
Za nim na dobre  
Rozum pęknie
nadmuchany
Pustym powietrzem.



czwartek, 15 maja 2014

Dziś i jutro

Dziś -  to  woda  błyska  rtęcią
I zatruwa  rybie ciała.
Złowrogie kolory  zabarwiają fale
I zabijają co żywe.

Dziś - to  drzewa  płaczą  żywicą
Gniją ich  liście  od  siarki z nieba
Padają na  kolana
Z podciętymi wiązadłami .

Dziś- to niebo zasnute dymem
Dusi błękit przez  łzy.
Próbuje zamieść ogonem
Gęstą zawiesinę .

Dziś  to   i wiatr jest zagubiony
Głuchy  i ślepy
Uderza  mocno  w  pień
i ginie od obrażeń.

Dziś  i ptaki  nie znają drogi
Na  południe .
Klucze  sunące  po niebie
Powoli znikają
Zestrzelone z przestworzy.

I nawet psu trudno rany
Zaleczyć.
Podeszłe  od ropy
Buchają  ognistą czerwienią.
I pachną niepewnym jutrem .

niedziela, 27 kwietnia 2014

Słowik

Noc  wydarła   z siebie  dźwięk.
O dziwo piękny-  nie mrożący
Krwi w żyłach.        
Gdzieś  z obleczonych 
Ciemnością  listków
Rozbrzmiewał świergot.
Rozbudzonego  ciepłem słowika.
Dla kogo  ten koncert ?
Chciałoby się zapytać.
I chciałoby się wierzyć  ,że
To tylko dla mnie.
Uwierzyłam.
I zatrważa myśl ,że z nocy
Potrafi się zrodzić
Melodia -wprost
Z ptasiego serduszka ,
  która zdaje się
Przyciągać  gwiazdy jak
Magnes .

Zabawne .
W dzień zaś – wydaje się ,
Że to nic innego  jak
Prozaiczny  śpiew

Zwykłej ptaszyny.  

niedziela, 13 kwietnia 2014

Niemożliwości

Nie da się
zestrzelić z nieba
Wszystkich ptaków.
W sieci złapać ogółu  ryb.
Ująć w słowa  szmeru wiatru .
Nałapać  w słoik 
sączących  się promieni.
I zrobić z nich konfitury.
Nie da się odkleić chmur
I powiesić ich ,od tak o prostu
na ścianie.
Uchwycić spojrzeniem gdy
Kwiat się rozwija
I więdnie.

Trudno jest też
wyzbierać
Z piasku  białe muszle.
Dowiedzieć się skąd
Był komar , który znieruchomiał
W  bursztynie.

Niemożliwym jest  ,też
Utkać serwetki  z
Sennych marzeń ,które
Czasami zostają na poduszce .
I wytrzeć nią brudu
- gdyby zaszła taka potrzeba.

Po co
 to wszystko  mielibyśmy robić?
Jest tak jak jest.

A  jest – dobrze. 

poniedziałek, 7 kwietnia 2014

Nienarodzone

Serce często chce coś wykrzyczeć.
Tak słyszałam.
Wiem-  bo  słucham swojego.
Nie mam jednak wystarczających
Sił.
By uwolnić serce   z żelaznego imadła ,
Które gniecie  krzyk jego  nim zdąży się
Narodzić.
Bezkształtny  ,nie mający  nóg
Ani  wystarczającej ilości  rąk
By się udźwignąć.
Zupełnie
Jak nienarodzone noworodki;
Blade , jeszcze  ślepe
  prawie, że całkowicie głuche.
I nawet  one -  pewnie też miały
  przez chwilę
Nadzieję, że będą dla kogoś
Ważne.

Jednak …
to wciąż

tylko martwe płody

sobota, 29 marca 2014

Noc

Noc ,która 
Co dzień odłupuje
Jasność  z  nieba .
I strąca błękit.
Wreszcie
Uciszyła psy   i wyścieliła
Budy spokojem .
Obudziła śpiące do tej pory
Koty  i rozpaliła w nich  ich chęci
Na łowy.

Wyłączyła światło w domach 
Zawirowała jedynie
Z blaskiem ulicznej latarni.
Nie potknęła się nawet 
O  wyszczerbiony bruk.

Tak naprawdę
Nic nie  powstrzyma jej
Od  dokonania przewrotu
W  mieście
Pod osłoną tego- co sama
Przywlokła.
I nad ranem , jak przystało
Na złodziejkę
Wymknie się po cichu
Z workiem wypełnionym

Bezwartościowymi snami. 

piątek, 21 marca 2014

Do psa

Psie, 
nie musisz nic  mówić ;
Twoje oczy trafnie zastępują słowa.
I oznaczają dużo więcej ,niż
Wygłoszony na głos poemat.
Błyski mądrości w nich tkwiące
Pozwalają zapomnieć ,że
Krwią rządzą  prymitywne instynkty.
A ogon trwający w szerokim
Rozmachu  wyraża  najprawdziwszą
radość
-nie to, co  plastikowy uśmiech
Na  ustach .

Psie,
Serce twoje  za  ciężkie
Od  ciepła,
Nakazuje ci warować przy ziemi.
Zatem  zdecydowanie różni  się
Od  przemarzniętego głazu ,
Który ledwo bije
W ludzkiej piersi  .
Masz rację – nic nie mów .
Milczenie jest złotem
Akurat w  psim przypadku
W  naszym zaś, nawet- 
Zaciśnięte wargi  mogą 

Mieć wartość  co najwyżej tombaku. 

sobota, 15 marca 2014

Przedświt

Przedświt zbłąkany rozrywa
Pierwsze wschodzące  myśli .
Pobladły z niewyspania 
Próbuje zebrać się w stan skupienia.
Na nic się to zdaje. 

Chce przekopać się przez
Zaległe na poduszce sny.
Na szczęście- nic z tego. 
Z głuchym  trzaskiem
Pęka trzon. 

Przedświt  niemrawy
 W końcu kładzie się
Koło łóżka –i  jak pies
Cierpliwie czeka.
Aż  rzucę  mu ochłapy-
Tego  co zostało z nocy.
Nie mam resztek za  wiele ,
-jedynie ścięgna i kości .
Dlatego  musi dobrze
Dzielić  na  porcje 
 żeby  nie skonać z głodu.


piątek, 7 marca 2014

Odwilż

Ostatni szczęk łopat
Rozłupuje lód.
A piasek i sól  wdzierają  się
W ostatnie drobiny
Odleżanego śniegu.
Przyznaj , szkoda  zastygłych
Firan ,które z przyjściem świtu
 Odkrywały nowy dzień – tylko dla Ciebie.

Żal  milionów szkiełek ,
Rozrzucanych  przez zimę
Co ranek .
Przecież łapały dla przechodniów
 pierwsze
Okruchy słońca. 

A śnieg? Jak biała magia .
Chrzęścił pod butami
I wywoływał  przelotne uśmiechy.
Ale dość już zimy. 

Na niebie pierwsze cienie ptaków
A zaraz za nimi  furkot
Stęsknionych skrzydeł . 
Bociany nieco nieśmiałe- jeszcze milczą.
Ale  klucze kaczek i żurawi
Są bardziej rozmowne .
I w głośnym krzyku  opanowują
 Cieplejsze powietrze.

Po co otwierać  usta.
I mówić rzeczy niepotrzebne .
Pozostaje mieć nadzieje –
Na odwilż  w ludzkich sercach.


piątek, 28 lutego 2014

Gwiazdy, gwiazdeczki

Kolejną gwiazdę niebo podnosi
Na ramionach mlecznej drogi
I stawia ją gdzieś, na szczycie
W pustym  i obcym niebycie

Ktoś jedną  wzniesie a inną strąci
Trzecia, blaskiem zaleje niebo

Lecz kiedy nadejdzie kres ich dni

Zgasną po cichu – tak jak my. 

poniedziałek, 24 lutego 2014

Chcę być

Nie chcę 
Być porankiem,
echa drżeniem   ptasich śpiewów
Gładką mgłą co zniknie nad ranem .
Rosą ,która nie zamknie
W czystości  wody
promieni Słońca.      
Szelestem traw, który
Za moment ucichnie.
Nie chcę 
Być  obłokiem  pary
Znad  gorącej kawy.
Resztkami snu z poduszki.
Płaczem  znużonego dziecka
Przeczytaną książką
Łzą  na rumianych
Policzkach .
Nie chcę
Być  myszą , na którą
Kotka się czai
Krzykiem w kluczu dzikich gęsi
Skomleniem zbitego psa.
Schnącą kałużą
Deszczem spływającym po szybie .
I niebijącym  sercem.

Cóż – cieszę ,że
Po prostu
Jestem 

piątek, 21 lutego 2014

Poranki

Wstrzymam oddech i po cichu wyjdę
By jako pierwsza zobaczyć zimny  wschód.
Sama .
I nie zwróciwszy uwagi na skrzypiące
Śniegi
Wyjdę  im naprzeciw.
Gdy pojawi się   Słońce
 i z ptasiego gardła
Wydobędzie się śpiew zachwytu
Oznaczający
blask jutrzenki .
I  anioły na harfie zagrają
Aby dalej  i dalej przekazywać
Wiadomość o wschodzącym dniu.
I nikt nawet przez moment
Nie  pomyśli o śniegach
I zimie konającej
wśród mroźnego poranka.
Skrzącego się złotem
I niecodziennym

Ludzkim zachwytem...