Ostatni
szczęk łopat
Rozłupuje
lód.
A
piasek i sól wdzierają się
W
ostatnie drobiny
Odleżanego
śniegu.
Przyznaj
, szkoda zastygłych
Firan
,które z przyjściem świtu
Odkrywały nowy dzień – tylko dla Ciebie.
Żal milionów szkiełek ,
Rozrzucanych przez zimę
Co
ranek .
Przecież
łapały dla przechodniów
pierwsze
Okruchy
słońca.
A
śnieg? Jak biała magia .
Chrzęścił
pod butami
I
wywoływał przelotne uśmiechy.
Ale
dość już zimy.
Na
niebie pierwsze cienie ptaków
A
zaraz za nimi furkot
Stęsknionych
skrzydeł .
Bociany
nieco nieśmiałe- jeszcze milczą.
Ale klucze kaczek i żurawi
Są
bardziej rozmowne .
I w
głośnym krzyku opanowują
Cieplejsze powietrze.
Po
co otwierać usta.
I
mówić rzeczy niepotrzebne .
Pozostaje
mieć nadzieje –
Na
odwilż w ludzkich sercach.
Taki zimowo wiosenny. Akurat jak na tą porę roku :) Pięknie dobierasz słowa.
OdpowiedzUsuńDziękuję serdecznie za pozostawienie komentarza :) Mam nadzieję ,że wiosna zawitała na dobre .Pozdrawiam.
Usuń