Noc
,która
Co
dzień odłupuje
Jasność z
nieba .
I
strąca błękit.
Wreszcie
Uciszyła
psy i wyścieliła
Budy
spokojem .
Obudziła
śpiące do tej pory
Koty i rozpaliła w nich ich chęci
Na
łowy.
Wyłączyła
światło w domach
Zawirowała
jedynie
Z
blaskiem ulicznej latarni.
Nie
potknęła się nawet
O wyszczerbiony bruk.
Tak
naprawdę
Nic nie powstrzyma jej
Od dokonania przewrotu
W mieście
Pod
osłoną tego- co sama
Przywlokła.
I
nad ranem , jak przystało
Na
złodziejkę
Wymknie
się po cichu
Z
workiem wypełnionym
Bezwartościowymi
snami.